Kawałek czasu temu lokalna gazeta "Nasz Mazur" przeprowadziła ze mną wywiad odnośnie mojej pracy w Peru. Poniżej zamieszczam całość do poczytania.
Jak to się stało, że w połowie roku
akademickiego pojechałeś do Peru?
Jak każdy w moim wieku poszukuję swojego miejsca w życiu. Chciałem robić coś zgodnego z moimi zainteresowaniami metafizyką,
psychologią transpersonalną, fizyką kwantową i szamanizmem. Codziennie
przeglądałem internet w poszukiwaniu czegoś, co wiązałoby się z którymś
z wymienionych tematów. Pewnego dnia natrafiłem na naukowy projekt o
nazwie Klinika Sacharuna. Napisałem więc do założyciela tego
przedsięwzięcia z pytaniem, czy nie potrzebna mu pomoc. Okazało się, że
był nim Polak, na co dzień mieszkający w USA i Chile. Odpowiedział
pozytywnie na mój list i tak się zaczęło. Początkowo pomagałem w
sprawach organizacyjnych, pisałem artykuły, komunikowałem się z ludźmi z
całego świata. A kiedy nadarzyła się okazja, by przenieść
się do Ameryki Południowej, a ściślej do Peru - nie wahałem się nawet
przez moment. W ten właśnie sposób znalazłem się w amazońskiej dżungli i
rozpocząłem swoją przygodę w tym fascynującym świecie.
Jakie były Twoje wrażenia po przybyciu na miejsce?
Już kiedy wylądowałem w Limie - stolicy Peru, poczułem się jak w domu.
Metropolia położona w górach, ciepły, przyjemny klimat i zabytkowe
budowle. Jednak był to tylko krótki przystanek w drodze do właściwego
miejsca przeznaczenia. Następnego dnia wsiadłem w samolot lecący do
Iquitos - miasta położonego w dżungli. Jest to samo centrum tropików.
Nie można tam nawet dostać się drogą lądową - jedynie wodną (bardzo
dłuuuugą) i powietrzną. Znalazłem się głęboko w dżungli i rozpocząłem
swoją pracę. Z czasem zainstalowaliśmy się blisko centrum miasta, co
dawało możliwość swobodnego kursowania pomiędzy Iquitos, a rozciągającą
się wokół dżunglą. Niesamowite miejsce.
Czym się zajmowałeś? Co należało do Twoich obowiązków?
Byłem członkiem zespołu badawczego. Pracowaliśmy z szamanami i
obserwowaliśmy ich pracę, szukaliśmy osób z prawdziwą wiedzą o
medycznych właściwościach lasów deszczowych. Zaczęliśmy tworzyć bazę
danych roślin leczniczych, współpracować z szamanami, zbierać kontakty z
różnymi, ciekawymi ludźmi z rejonów Iquitos - a tych jest tam sporo. Moimi głównymi zadaniami była przede wszystkim nauka i obserwacja. Wkrótce zacząłem tam studiować etnomedycynę, amazońską farmakognozję więc można powiedzieć, że ciągle się uczę i swoją przyszłość wiąże właśnie z naukami botanicznymi i ziołolecznictwem.
Jak okresliłbyś to miejsce? Co było głównym celem pracy osób tam
przebywających?
Dla ludzi tam przebywających to odpowiednik tutejszych klinik, w których
po prostu leczy się ludzi.
Podstawowym zadaniem pracowników kliniki, w której przebywałem, są
badania leczniczych ziół lasów amazońskich oraz świętego wywaru Indian -
Ayahuasca (czyt. Ajałaska). A to wszystko w celu niesienia pomocy
ludziom cierpiącym na różne schorzenia, z którymi nie może sobie
poradzić konwencjonalna medycyna lub pacjentom, którzy wolą leczyć się
naturalnymi lekarstwami, a nie farmakologicznymi syntetykami. Mieszkają tam
osoby z całego świata, które po kilku wizytach postanowiły przenieść się
do Peru na stałe. Podczas swojej pracy spotkałem różne, niesamowite
osobistości: lekarzy, psychologów, naukowców, którzy po zetknięciu się z
potężnymi mocami natury (nie tylko leczniczymi) od wielu lat stacjonują
i pracują w Ameryce Południowej. Nawiązałem kontakt z angielskim
lekarzem medycyny i antropologii z Uniwersytetu Cambridge, dr Francois
Friedman, która od około 10 lat zajmowała się medycyną naturalną. Kiedy
zapoznałem się z dokumentacją medyczną potwierdzającą wyleczenie
różnych, ciężkich schorzeń za pomocą roślin leczniczych, a także
spotkałem osoby, których szamani wyleczyli np. z nowotworów, to zyskałem
dodatkową motywację do działania. Możliwości lecznicze lasów amazońskich
są doprawdy niesamowite i jest mi naprawdę przykro kiedy widzę, jak na
przykład w naszym kraju temat ten nie jest traktowany poważnie. Powoli ludzie zyskują jednak coraz większą świadomość i zainteresowanie tymi tematami.
Wspomniałeś o świętym wywarze Indian. Możesz powiedzieć coś więcej na
ten temat?
Ayahuasca jest sporządzana od kilku tysięcy lat. Ma za sobą długą i
potężną tradycję. Nazywana jest także z języka Indian Quechua Pnączem Duchów. Dla rdzennych Jest matką
wszystkich roślin, a szamani używają jej w celu stawiania diagnozy u
leczonych pacjentów, do kontaktów ze światem metafizycznym lub
uzyskania odpowiedzi na konkretne pytania. Ayahuasca to miks pnącza
Banisteropsis Caapi i rośliny o nazwie Chacruna (Psychotria Viridis) lub Chaliponga (Diplopterys Cabrerana). Cały rytuał
przyrządzania jest bardzo ważny i ma charakter plemienny. Zmiksowane
specyficzne składniki Ayahuasci sprawiają, że w wywarze oralnie aktywna staje się
substancja o nazwie DMT (dimetylotryptamina). Jest to związek chemiczny, który
każdy człowiek wytwarza naturalnie we własnym mózgu, a ściślej w
szyszynce. Produkujemy ją w stanach letargu, snu, a najwięcej w momencie śmierci. DMT to potężna psychoaktywna substancja, którą zaczynamy wytwarzać w czterdziestym dziewiątym dniu płodowym, kiedy to jeszcze pływamy sobie w łonie matki. Już od starożytności szyszynka uważana była za ludzkie "trzecie oko", pomost pomiędzy ciałem fizycznym, a rzeczywistością pośmiertną. Jako ciekawostkę dodam, że według wielu tradycji, nie tylko indiańskich, ale także wschodnich - dusza potrzebuje właśnie
czterdziestu dziewięciu dni, by zasiedlić ciało dziecka. Kiedy nadchodzi
ceremonia, w pomieszczeniu musi być ciemno. Zebrani wypijają święty napój, szaman zaczyna śpiewać swe lecznicze pieśni - icaros. Osoba poddana leczeniu spożywa przygotowany wywar i... Zaczyna jej towarzyszyć wrażenie, że opuszcza swoje ciało. Oprócz wrażenia oddzielenia się od ciała oraz towarzyszących temu barwnych wizji następuje też moment intensywnych wymiotów (zależnych od stopnia
zanieczyszczenia organizmu). Podczas wymiotów Ayahuasca pomaga oczyścić
ciało z toksyn, które nagromadziły się w nas przez lata. Często czuć również, jak podczas tego drugiego etapu pozbywamy się nawet konkretnych negatywnych emocji. Dlatego właśnie proces leczenia w lasach deszczowych uważany jest za niezwykle skuteczny. Obejmuje nie tylko fizjologiczne leczenie organizmu, ale także terapię ośrodka mentalnego (czyli naszego umysłu), a tam znajduje się najczęściej źródło wszystkich dolegliwości. Tak twierdzą coraz częściej także lekarze - zwolennicy współczesnej medycyny zachodniej.
Czy metody leczenia poznane przez Ciebie w Peru są znane tylko tam i
stosowane jedynie przez miejscowych szamanów? Jakie są opinie lekarzy?
Ayahuasca jest specyfikiem dość kontrowersyjnym. W Europie i w USA
zakazana pod groźbą więzienia. W przepisach prawnych możemy przeczytać,
że jest to niebezpieczny środek narkotyczny powodujące silne halucynacje. Z drugiej strony w Peru istnieje klinika o nazwie
Takiwasi, która prowadzona jest przez francuskich lekarzy. Leczą tam
właśnie zaawansowane uzależnienia narkotykowe za pomocą Ayahuasci. Mają
znakomite wyniki. Kiedy osoba uzależniona wypije wywar i Aya pokaże mu
za pomocą realnych wizji, co się z nim stanie, jeśli nie
odstawi narkotyku lub ile już przez nie stracił - wówczas motywacja
pacjenta w walce z nałogiem drastycznie się zwiększa. To tylko jeden z wielu przykładów naukowych placówek używających halucynogenów w walce z nałogami. Podczas pracy z
lekarzami w Peru dowiedziałem się, że wiele wyników ich pracy jest
dyskretnie ukrywana lub po prostu niedostępna dla przeciętnego zjadacza
chleba. Głównym powodem, dla którego nie słyszymy o tym w mediach to
fakt, że medycyna naturalna jest zwyczajnie zagrożeniem dla potężnych
koncernów farmaceutycznych, a medycyna to przecież również biznes.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie jestem przeciwko medycynie
konwencjonalnej, ale moim zdaniem ludzie powinni być informowani o czymś
więcej niż wypadki, choroby, sport i polityka. To wszystko o czym piszę
w tym wywiadzie dzieje się koło naszego nosa, na tej planecie, każdego
dnia.
Opisujesz to wszystko tak, jak byś sam próbował Ayahuasci
Tak, oczywiście. Jeśli już w coś wierzysz, należy to robić z pełnym
przekonaniem i wiedzą w sensie posiadanego doświadczenia.
To jak było poza ciałem?
Nie da się opisać świata energii w naszej terminologii. Z naukowego i antropologicznego punktu widzenia mogę powiedzieć tylko, że
całkowicie zmienia się perspektywa postrzegania rzeczywistości. Zmienia
się stosunek do naszego EGO, czyli ziemskiego modelu
osobowości, który świadomie i podświadomie tworzymy podczas całego
życia. Znikają bariery kulturowe, uprzedzenia i inne ograniczenia, które
sami sobie narzucamy. To fascynująca podróż do wnętrza psychiki i
innych wymiarów energetycznych. Po prostu każdy powinien zdać sobie
sprawę, że ludzie są turystami na tej planecie. Rodzimy się,
doświadczamy, następnie umieramy i odchodzimy. Później już nic nie ma
dla nas znaczenia. Warto pomyśleć, że jesteśmy tu zbyt krótko, by mnożyć
sobie różnej maści problemy. Lepiej zastanowić się, w jaki sposób umilić
egzystencję na Ziemi sobie i pozostałym turystom. W tej chwili nie ma
sensu dodawać w tym temacie czegoś więcej, ponieważ nie starczyłoby nam
miejsca w gazecie na rozwinięcie wątku.
Rozumiem, że w Peru znalazłeś swoje miejsce na ziemi, dlaczego więc
wróciłeś i jakie są Twoje plany na przyszłość?
Jestem człowiekiem, który z reguły nie wierzy na słowo. Muszę sprawdzić
interesujące mnie kwestie doświadczalnie, osobiście. Poleciałem, żeby
tam pomieszkać i zobaczyć jak to wygląda od środka. Nie byłem turystą.
Szybko zacząłem żyć pośród lokalnej ludności, poruszać się daleko od
miejsc typowo turystycznych. Wróciłem, ponieważ mam pewne sprawy i
pomysły, które chciałbym teraz zrealizować. Kto raz poleciał do Ameryki Południowej,
będzie tam wracał już do końca życia. W tej chwili zgłębiam wiedzę na temat farmakognozji, czyli nauki zajmującej się wszechstronnym badaniem leczniczych właściwości surowców roślinnych. Obok roślin amazońskich, interesuje mnie także roślinność europejska, słowiańska, która również ma bardzo szerokie zastosowanie w lecznictwie. Ponadto interesuje mnie geometria roślin, a raczej zasada złotego podziału w systematyce biosfery ziemskiej oraz szeroko pojęta medycyna komplementarna. Obecnie nauki medyczne posunęły się w terapii komplementarnej mocno do przodu. Udowodniono między innymi istnienie biomagnetycznego, implozyjnego pola torsyjnego, które oplata ludzkie ciało i ma ogromny wpływ na nasze życie i zdrowie. Oczywiście zamierzam również kontynuować badania w Peru w najliższej przyszłości.