20091023

Nowy blog - Botaniczna galaktyka


Uruchomiłem drugiego bloga poświęconego zagadnieniom z zakresu botaniki. Jest to miejsce przyszłościowe, rozwinie się w pełni kiedy powrócę kontynuować moje studia w peruwiańskiej Amazonii. Jednak postaram się, aby prężnie funkcjonowało również teraz. Jestem etnobotanikiem i co za tym idzie pasjonują mnie rośliny - ich biochemia oraz konotacje z ludzką kulturą. Interesuje mnie głównie wymiar medyczny środowiska przyrodniczego oraz terapeutyczno-psychologiczny. Ważnym punktem moich studiów oraz badań są rośliny psychoaktywne i ich wykorzystanie na polu zgłębiania mechanizmów świadomości oraz kosmologii. Ten blog powstał po to, by trzymać się naukowej i logicznej konsekwencji w przedstawianiu świata roślin. Będzie to również podręcznik, w którym każdy pozna podstawy botaniki, a także skomplikowaną biochemię świata roślinnego.

Zapraszam do Botanicznej Galaktyki: http://botanicscience.blogspot.com/

20091015

Aspartam: Cudowny substytut cukru


Aspartam jest substancją opatentowaną przez firmę Nutra Sweet. Został dopuszczony do stosowania w suchych produktach spożywczych w 1981 i w napojach gazowanych w 1983 roku. Pierwotnie aspartam został dopuszczony do suchej żywności już w 1974 roku, ale sprzeciw wniesiony przez lekarza neurologa Dr John W. Olney`a i prawnika organizacji "Consumer" James`a Turnera, oraz wszczęte dochodzenie dotyczące przekłamań badawczych producenta aspartamu doprowadziły do tego, że 5 grudnia tego samego roku FDA (odpowiednik naszego PZH) zawiesił dopuszczenie. Jak widać coś tu jest nie tak. Dlaczego dodatek do żywności jest najpierw wycofywany, a później rozgrzeszany i ponownie wprowadzany do sprzedaży ?

Aspartam jest substancją słodzącą, która w założeniu ma zastępować cukier, a przez to pomagać w odchudzaniu lub w walce z postępującą cukrzycą. Dlatego dodawany jest do napojów dietetycznych, gum do żucia, i różnego rodzaju chrupków dla dzieci i wielu innych. Jest kombinacją trzech substancji chemicznych: kwasu asparaginowego, fenyloalaniny i metanolu. Książka "Zalecenia dla leczenia poprzez żywienie" napisana przez lekarzy James'a i Phyllis Balch wymienia aspartam wśród trucizn chemicznych.

Bolesne dolegliwości

Jako, że u nas problem aspartamu nie został jeszcze należycie zbadany musimy opierać się na danych pochodzących z amerykańskich raportów medycznych. Rzecz jasna są one tak samo aktualne, gdyż w żywności na naszych sklepowych półkach znajdują się te same składniki. Jakiś czas temu ujawniono szczegóły raportu US Departament of Health and Human Service (odpowiednik naszego Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej) z 1994 roku. Udokumentowano w nim ponad 90 różnych symptomów wywołanych przez aspartam. Większość z nich jest bardzo poważna i niepokojąca: bóle głowy, migreny, zawroty głowy, ataki epilepsji, nudności, drętwienia, skurcze mięśni, wysypki, depresje, zmęczenie, drażliwość, częstoskurcz i palpitacje serca, problemy z widzeniem, trudności z oddychaniem, bóle stawów. Lekarze i badacze pracujący niezależnie od wielkich korporacji stwierdzili, że kwas asparaginowy może wywołać lub przyczynić się do pogorszenia stanu w następujących chorobach chronicznych: guzy mózgu, stwardnienie rozsiane, chroniczny syndrom zmęczenia, choroba Alzheimera, chłoniak, wady wrodzone czy cukrzyca (!).


Chrońmy nasze dzieci

Słodziki są coraz chętniej dodawane do produktów żywnościowych. Są one szczególnie niebezpieczne dla dzieci, których fizjologia organizmu stale się rozwija. Wpływ i rozkład składników aspartamu jest destrukcyjny dla naszych narządów wewnętrznych. Oprócz niekorzystnego wpływu kwasu asparaginowego i fenyloalaniny ubocznym produktem metabolizmu słodzika jest DKP (dwuketopiperazyna), która jak wykazał Dr Olney powoduje guzy mózgu. Faktem jest, że DKP i wolny metanol powstaje w płynach zawierających aspartam w czasie przedłużonego magazynowania lub pod wpływem wysokich temperatur. Nie trzeba chyba wspominać, jak często zaobserwować można małe samochody dostawcze z napojami stojące gdzieś na ulicy w pełnym słońcu. Przed spożywaniem aspartamu ostrzegały również w serii obszernych artykułów medyczne sekcje Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Sprawa wygląda bardzo poważnie, gdyż towarzystwa wojskowe nie robiłyby takiej "reklamy" słodzikowi i nie byłyby tak ostrożne w tej kwestii w stosunku do swoich pracowników bez specjalnego powodu. Warto również odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego pracownicy Narodowej Agencji Zdrowia (FDA), którzy byli odpowiedzialni za dopuszczenie trucizny do masowej żywności, niedługo potem składali wypowiedzenia i otrzymywali kierownicze stanowiska w firmie producenta aspartamu - Nutra Sweet.

Przed czym się strzec

Niestety najczęściej aspartam działa jak zegarowa bomba. Dolegliwości mogą wystąpić w sporym odstępie czasu i często pacjenci nie są w stanie powiązać pojawiających się symptomów ze spożywaniem substancji słodzących. Ważne jest by obywatele sprawdzali regularnie skład produktów sklepowych. Zazwyczaj jeśli na opakowaniu zauważymy brak cukru możemy być niemal pewni, że za chwilę natkniemy się na aspartam, acesulfam K i często również glutaminian i cyklaminian sodu. Nikt nie podaruje nam nowego organizmu, dlatego warto dbać o zdrowie swoje i swoich dzieci, które w obecnych czasach szczególnie narażone są na różne, niebezpieczne bomby żywieniowe.

Walka z wiatrakami


Umówiłem się na rozmowę z dietetyczką Kingą Karalus. Ku mojemu zdziwieniu przyniosła wydrukowany znakomity artykuł o aspartamie, którym posiłkowałem się przy pisaniu tego tekstu. Konwersacja była bardzo ciekawa i przyniosła kilka nowych wątków.
 — To jest walka z wiatrakami. Firmy nastawiają się na zysk i nie zależy im zbytnio na zdrowiu obywateli. Instytut Żywności i Żywienia, w którym się uczyłam również polecał produkty zawierające niebezpieczne substancje. Wszystko zależało po prostu od pieniędzy. Większość słodzików to syntetyki działające   niekorzystnie na nasz organizm. Rodzice zastanawiają się później skąd nowotwory u dzieci, a wystarczy obserwować ile one jedzą tej chemii. Chciałabym powiedzieć o jeszcze jednej, groźnej substancji, która bardzo ładnie brzmi - syrop glukozowo-fruktozowy. Dodają go obecnie do bardzo wielu produktów np. dżemów. Syrop powoduje duże wahania poziomów cukru i poprzez wyrzuty insuliny burzy gospodarkę węglowodanową w organizmie. Z reguły wiem, że ludzie nie chcą słuchać prawdy, wolą wierzyć w kolorowe reklamy. Starajmy się unikać gotowych potraw, najlepiej kupować produkty, z których sami przygotujemy jedzenie. Pozostaje jedynie kwestia czy ludzie chcą zwiększać swoją świadomość czy żyć w nieświadomości narażając zdrowie swoje i swoich dzieci — mówi Kinga Karalus.

20091014

Pocztówka z Peru


W Peru zakochałem się prawie od pierwszego wejrzenia. Piszę "prawie", gdyż obrzeża peruwiańskiej stolicy - Limy, nie należały do najprzyjemniejszych obrazów. Tak już jednak jest z dużymi miastami zżeranymi przez cywlizacyjny industrializm. Zwłaszcza jeśli kraj jest zwyczajnie biedny, a napierający system wymusza coraz większe odcięcie od natury i dążenie do podwyższenia materialnego statusu społecznego. Za to im bardziej oddalałem się od tych sztucznych elementów wprowadzonych do cywlizacji, która byłaby szczęśliwsza pośród drzew niż w betonowych blokach miasta, tym silniej rosła moja miłość do tego kraju. Apoegum nastąpił gdy wysiadłem na lotnisku w Iquitos. Podmuch gorącego powietrza wymieszany z pewną dozą silnej energii, dotknął mojej twarzy. Dalej było już tylko ciekawiej i w wielu miejscach abstrakcja mieszała się z surrealizmem. Przede wszystkim Iquitos to miejsce ucywilizowane, ale z pewnym bardzo ważnym wyjątkiem. System który tu dotarł jedynie przypomina ten znany z naszego świata. W rzeczywstości to tylko kaskada imiująca wszelkie biurokratyczne implikacje. Usystematyzowanie latynosów, szczególnie ludności indiańskiej jest z góry skazane na porażkę. Można to odczuć na każdym kroku. Korupcja jest w Peru czymś powszechnym (i nie jest to wcale złe), nie ma podatków, a ludzie są po prostu uśmiechnięci. Przez cały rok jest ciepło i siły witalne aż rozrywają człowieka od środka.


Wraz z maestro Eduardo Panduro w dżungli

Oddalając się od Iquitos wkraczamy w niesamowity i magiczny świat selvy (czyt. lasów deszczowych). Raj dla wszelkich rodzajów roślin, owadów, zwierząt i kto wie czego jeszcze. To właśnie dżungla uwiodła mnie najbardziej. Interakcja z szamanami, świętym wywarem Ayahuascą i z botanicznym bogactwem selvy. Szybko na własnej skórze przekonałem się o leczniczym potencjale indiańskich praktyk oraz tamtejszych ziół. Spotkałem szamanów, którzy pracują tylko z Ayahuascą lub Toe Negro, kamieniami, snami. Każdy z nich posiada unikalną i niesamowitą wiedzę na temat natury człowieka i świata. Mógłbym pisać o moich doświadczeniach jeszcze długo, ale niestety nie mam w tej chwili na to czasu. Zapewne zrobię to w niedalekiej przyszłości. Teraz zamieszczam kilka zdjęć z tej fantastycznej krainy. Powoli szykuje się też na przeprowadzkę do Peru. Kto raz tam zawitał i się zakochał... będzie tam wracał do skutku, czyli momentu stałego osiedlenia. Niestety (dla moich rodziców i znajomych) mnie też to spotkało. Dlatego liczę się z tym, że krajobraz amazoński w przyszłości na stałe wpisze się w moją rzeczywistość.


W kociołku parzy się święty wywar Indian - Ayahuasca


Zakochałem się w dżungli od pierwszego spojrzenia


Na lotnisku w Limie przed odlotem do Iquitos

20091002

Anomalie wprost z NASA



Tym razem zamieszczam notkę z pogranicza nauki i science-fiction ze szczyptą humoru. Nie oznacza to jednak, że przedstawione poniżej materiały padły ofiarą manipulacji graficznej z mojej strony. Ale po kolei. Temat anomalii wychwyconych na zdjęciach z Księżyca, czy Marsa to temat szeroki, kontrowersyjny i niebezpieczny. Wiele z takich fotografii to nagięta interpretacja, ale nie można tych zjawisk bagatelizować. Podziemne miasta stworzone z pikseli są takowym przegięciem, ale istnieje wiele materiałów, które są fascynujące pod wieloma względami. Jeśli dobrze poszukamy w archiwach NASA, będziemy w stanie wychwycić ciekawe "kwiatki". Może i część z nich da się wyjaśnić racjonalnie, jednak przykładowo ja nie mogę przejść koło tych rzeczy obojętnie. To co sprawia, że zatrzymuje się na dłużej przy tego typu rewelacjach, to moje zainteresowanie ewolucją Wszechświata i zagadnieniem pozaziemskich cywilizacji. Od tysiącleci jesteśmy w posiadaniu dowodów i wskazówek na ingerencje pozaziemskiej rasy na naszej planecie. Ponadto w tej chwili wychodzą na jaw informacje dotyczące tajnych projektów tzw. Kompleksu Meta-Militarnego (czyt. projekty oparte o tehnologie rozwijane poza sektorem publicznym z wykorzystaniem czarnej fizyki np. eksperymenty z teleportacją, antygrawitacyjnymi napędami i samolotami z zaimplantowaną technologią itp.). Poza tym zwykła ludzka ciekawość i fascynacja tym, co niezbadane. Kiedy poznajemy ogrom Wszechświata i patrzymy w bezchmurną noc na rozgwieżdżone niebo, pytanie: "Czy jesteśmy sami ?", wydaje się absurdalne. Kurtyna opada całkowicie kiedy wgłębiamy się w symbolikę starożytności i spuściznę, która zachowała się po najstarszych, znanych człowiekowi cywilizacjach.


 Jedna z anomalii na Księżycu. Zdjęcie zrobione przez sondę Cassiopeia po tzw. "ciemnej stronie księżyca". Widzimy na niej wyraźnie zarysowany symbol swastyki.

Wśród ogromu zdjęć przesłanych do tej pory przez sondy kosmiczne z Księżyca i Marsa, znalazło się wiele takich, które przedstawiają obiekty absolutnie nie pasujące do "martwej  biosfery". Nie chcę się powtarzać dlatego zdecydowałem się pominąć wiele materiałów szeroko prezentowanych już w innych miejscach internetowej czasoprzestrzeni. Nie będę również omawiał składu atmosfery Marsa i zdjęć, które udowadniają, że istnieje tam woda, tlen w znacznie większych ilościach niż to się przyjmuje (vide kolorowanie niebieskiego nieba na zdjęciach z czerwonej planety) i obszary bogate w roślinność. To jest według mnie kwestia niepodważalna i o jej prawdziwości nie warto już dyskutować.
Jedno ze zdjęć Marsa przedstawiające marsjańskie lasy

W tej notce chciałbym przedstawić anomalię, którą odkryłem samodzielnie. Pewnego dnia tknęło mnie, aby pobuszować w archiwach NASA i pooglądać sobie zdjęcia z Marsa w wysokiej rozdzielczości. Po przejrzeniu kilkunastu zdjęć, dwa z nich szczególnie przykuły moją uwagę. Przedstawiają one wystrzelonego przez NASA łazika, który wyrusza z bazy w celu badania powierzchni czerwonej planety. Spójrzcie co znajduje się po obu stronach platformy, z której wyjechał łazik. Macie jakieś pomysły ? Na góry to nie wygląda. W żaden sposób to normalnie nie wygląda. Być może nie znam szczegółów misji, ale nic mi nie wiadomo na temat sztucznego utworzenia tego typu struktur przez NASA. Poza tym na dwóch zdjęciach ich kształt nie jest stabilny. Pod zdjęciami na witrynie internetowej Narodowej Agencji Kosmicznej napisane było, że to "coś" to część marsjańskiego krajobrazu.


 
 Oryginalne zdjęcia ze strony NASA przedstawiające dwa dziwaczne obiekty po obu stronach bazy marsjańskiego łazika

Te dwa obiekty wyglądają na coś w rodzaju bio-robotów lub pojazdów. Od razu rzuca się w oczy ich nieziemski wygląd. Jest bardzo, ale to bardzo dziwaczny. Przypomina głowy dwóch wielkich robotów, które wyglądają zza pagórka i przyglądają się marsjańskiemu łazikowi. W centralnym punkcie obiektu widać coś w kształcie mechanicznych oczu. Idąc dalej możemy wysnuć tezę, że są to zaawansowane pojazdy o płynnej strukturze zewnętrznej, dzięki którym mogą poruszać się po powierzchni Marsa niczym dżdżownice lub pustynne potwory znane z filmu "Diuna". Kto zatem może siedzieć w środku ? Krajobraz Marsa sugestywnie pokazuje nam, że kiedyś mogła mieć tam miejsce olbrzymia katastrofa, kataklizm powstały w wyniku zderzenia z innym ciałem kosmicznym lub o podłożu nuklearnym. Niewykluczone, że kwitło tam wcześniej życie. Wobec dramatycznych okoliczności ówczesna cywilizacja mogła przenieść się pod ziemię i tam dalej podtrzymywać egzystencję,  a może nawet ewolucje. Jest wiele przesłanek ku temu, że na Marsie była kiedyś druga Ziemia...


 Obiekty nie wyglądają na część naturalnego krajobrazu Marsa. Nie przypominają też technologii używanej w NASA.


Kompilacja obiektów z obydwu zdjęć

W każdym razie ocenę zamieszczonych tutaj zdjęć z Marsa pozostawiam wam. Ich wyjaśnienie może być banalne i prozaiczne, mnie jednak te obiekty zaintrygowały. Wyglądają bardzo nienaturalnie i nie przypominają też technologii ziemskiej. Właściwie to one niczego nie przypominają, a to pierwszy znak w rozpoznawaniu pozaziemskich technologii, choć teraz zapewne jest to trudniejsze przy tych wszystkich nowych zabawkach wojska. Zdjęcia mają następujące sygnatury: 2R182024924EFFAEVOP1312L0M1 i 2R182024924EFFAEVOP1312R0M1.