20091125

Pobudka z pasma gadziego dźwięku



Coraz więcej znaków na ziemi i niebie wskazuje, że żyjemy w czasach ostatecznych. Nie chodzi mi o apokalipsę w kontekście zagłady, a coś zupełnie innego, osadzonego znacznie głębiej. Starożytna mitologia i symbolika zawiera zakodowane informacje dotyczące prawdziwej natury zjawisk, które rozgrywały się na naszej planecie w dalekiej przeszłości. Teraz różni badacze masowo dekodują znaczenie starożytnych artefaktów, dzięki czemu obrazek naszej rzeczywistości nabiera coraz żywszych kolorów. Członkowie tajnych projektów wojskowych zaczynają mówić, globalnie ujawniana jest agenda pociągająca za sznurki w teatrze zwanym polityką oraz następuje wielkie ujawnianie trudno dostępnych do tej pory informacji. Co to oznacza dla nas ? Że powinniśmy wreszcie przejrzeć na oczy. Nie możemy już dłużej rozważać czy istnieje manipulacja, bo ona ma miejsce od tysiącleci. Nie możemy mieć nadziei, że ludzie postawieni na wysokich kondygnacjach piramidy władzy, to osoby chcące dla nas jak najlepiej - tak nie jest. Nie możemy bezczynnie patrzeć na pociągających za sznurki decydentów parających się okultyzmem i globalnym programowaniem umysłów zgodnie z doktryną tajnych stowarzyszeń, do których należą. To nie podlega dalszej dyskusji, gdyż zebrano wystarczającą ilość dowodów na powyższe tezy. Sęk w tym, że obecnie przy nasileniu przepływu informacji (a było to nieuniknione) wypuszczana jest również masa dezinformacji, co w efekcie prowadzi do małego informacyjnego bagienka.

Sceptycy zżerają swój ogon

Najważniejsze jednak, że informacje dotyczące struktur politycznych i zarządzających nimi karteli bankierskich oraz natury rzeczywistości są już w obiegu. Teraz wystarczy jedynie poskładać to do kupy, a w szczególności stworzyć z tego szczegółowe streszczenie z rozwiniętymi podpunktami. Sceptykom teraz wali się grunt pod nogami, bo ciężko im odeprzeć argumenty podawane przez poważnych ludzi nauki zajmujących się tajnymi stowarzyszeniami, naturą rzeczywistości, czy zjawiskiem UFO. Rzecz jasna wielu nadal idzie w zaparte, gdyż ich wybujałe EGO nie przyjmie do wiadomości, iż przez wiele lat tkwiło w błędzie. Sceptycy nie mają tu większego znaczenia, bo już mało kto zwraca uwagę na walki sfrustrowanych lewopółkulowców na wszelkiej maści forach internetowych. Teraz liczą się jedynie fakty, a te są przytłaczające. Nie możemy dłużej chować głowy w piasek lub czekać na cudowną rewolucję świadomości.

Pora wziąć dupę w troki

Mityczna data 2012 roku nie będzie końcem świata. To początek nowego rozdziału, otwarcie okna w czasoprzestrzeni symbolizującego start ery wodnika - oczyszczenia i ujawnienia. Wszystko wskazuje na to, że ewolucja naszej galaktyki przyśpiesza, a co za tym idzie zjawiska na Ziemi także ulegną akceleracji (to się już dzieje). Pewne informacje nie będą mogły być dłużej skrywane i ci z góry doskonale zdają sobie z tego sprawę i NA PEWNO mają plan awaryjny czyt. dobre zabezpieczenie. Zaręczam, że nie chcielibyście wiedzieć co to za zabezpieczenie. Dlatego w przeciągu najbliższych kilku lat rozegra się walka o naszą wolność. Jeśli ominiemy to okno - potem będzie nam trudniej. Podkreślę jeszcze raz, że jesteśmy w posiadaniu niezbędnej wiedzy teoretycznej - w tym momencie najważniejsze jest jej przekonwertowanie w działanie praktyczne, co już się notabene nieśmiało dzieje (vide coraz więcej zawiązanych stowarzyszeń, wykładów, akcje typu: "Wszystko jest OK" itp.).

Gadzi eksperyment

Oczywiście nie jest łatwo rozmawiać z osobami, które nie miały styczności lub dopiero zapoznają się z materiałami obnażającymi manipulacje polityczne i genetyczne. Wyobraźcie sobie, że chcecie dotrzeć do umysłu świeżo upieczonego magistra prawa: Słuchaj stary przedstawię ci teraz w skrócie historię naszej planety. Otóż jest ona starsza niż powszechnie się podaje. Ponadto przed znaną nam oficjalnie najstarszą cywilizacją istniały tu wysoko rozwinięci spadkobiercy starożytnych ras, którzy w wyniku kataklizmu (wojny) zostali rozproszeni po całej kuli ziemskiej. Bo wiedz, że w naszej galaktyce toczy się wiele wojen i konfliktów. Od momentu rozproszenia cała wiedza została ponownie zbierana do kupy. Jednak najeźdźcy, którzy byli jedną z przyczyn rzeczonego kataklizmu wcale nie zamierzali odpuszczać i postanowili stworzyć nowy projekt. Projekt rozpoczął się ponad 7000 lat P.N.E w starożytnej Mezopotamii. Najeźdźcy w wyniku manipulacji genetycznych (to właśnie z Sumeru wywodzi się pierwsze symboliczne wyrażenie łańcucha DNA poprzez dwa poskręcane węże) stworzyli humanoidalny gatunek z przeznaczeniem niewolniczym (do prac wydobywczych). Jednak nawet wśród agresorów były wątpliwości i podział zdań, szczególnie po niemiłych wydarzeniach w przeszłości. Humanoidom nadano więc możliwość rozmnażania i kontrolowanej ewolucji. Aby utrzymać władzę i kontrolę nad nową ludzkością, najeźdźcy stworzyli kastę królewską tzw. wężową linię rodową, której przekazali więcej swej królewskiej krwi i wtajemniczyli ich w wybiórcze arkana wiedzy tajemnej. Owa kasta królewska przestrzegała restrykcyjnych zasad zarówno rozmnażania, jak i rozdziału informacji. Czas mijał, ludy migrowały, formowały się kolejne rozwinięte cywilizacje starożytnego Egiptu, Rzymu oraz Wielkiej Brytanii. Kasta królewska cały czas rozszerzała swoje wpływy i kolejni potomkowie wężowych rodów zajmowali najwyższe stanowiska władzy w Egipcie, Rzymie, a później w epicentrum manipulacji - Wielkiej Brytanii. Stąd też ich obsesja na punkcie rodowodów i królewskiej krwi. Desperacko wierzyli, że geny "bogów" w jakiś sposób ich uprzywilejowują do zarządzania życiem niewolników. Do wykonania swoich planów potrzebowali oczywiście wielu wielu rąk. Zbiega się to z formowaniem tajnych stowarzyszeń, gdzie wiedza tajemna dotycząca historii i kosmologii naszej galaktyki, uniwersalnych praw kosmosu i możliwości ich manipulacji była stopniowana i podzielona na stopnie inicjacyjne. W ten sposób do polityki i górnych kondygnacji piramidy władzy dobierano osoby o charakterze psychopatycznym, dla których samo pojęcie elitarności i władzy przysłaniało coś takiego jak empatię, która w wyniku późniejszych rytuałów okultystycznych całkowicie odchodziła w cień. Taki stan rzeczy utrzymuje się do dzisiaj. W teatrzyku politycznym uczestniczą potomkowie rodów zaangażowanych w manipulację od dawien dawna. Z kolei architekci systemu politycznego to potomkowie wprost z linii wężowych rodów, uznawanych za elitę elit. W międzyczasie zrobił się tu niezły bajzel, bo w zamian za technologię nasze elity pozwoliły kilku rasom pozaziemskim robić na Ziemi co im się żywnie podoba, a to dość szybko wymknęło się spod kontroli. Od kogo wywodzą się więc wężowe rody ? Sumerowie nazywali ich Annunaki, czyli ci w których płynie królewska krew lub ci którzy przychodzą z nieba. Przedstawiali ich jako olbrzymów (3-5 metrów wzrostu). Sumerowie mieli zakaz umieszczania prawdziwego wizerunku "bogów", w związku z tym Annunaki wyglądali jak więksi ludzie... ale zakaz ten został przez starożytnych sprytnie ominięty. Poprzez zabawy z przystawianiem lustra do wizerunków Annunakich możemy zobaczyć ich prawdziwy, gadzi wygląd. Ponadto na wielu innych pieczęciach cylindrycznych oraz artefaktach jakie pozostawili możemy wysnuć jasne wnioski, że Annunaki to królewska rasa GADZIA. Nawet w piśmie sumeryjskim kształt liter oznaczających DUŻEGO WĘŻA dziwnym trafem pokrywa się z odkodowanym przez Davida Wilcocka wizerunku gadziego Annunaki. Eksperyment "Ludzkość" trwa więc do dziś i powoli wymyka się spod kontroli. Dzieje się tak, ponieważ nawet na szczytach władzy i manipulacji, gdzie często docierają mimo wszystko ludzie inteligentni, którzy szybko łapią w jakiej sytuacji znalazła się ludzkość. Nie jest przypadkiem, że tak ważne informacje wychodzą na jaw właśnie teraz i jest to tak nasilone. Do niektórych z kręgu elit zaczęło docierać, że sami zostali wmanipulowani w niezłą kabałę. Można rzecz jasna wątpić w altruistyczne pobudki tych "dobrych". Wydaje mi się, że jest to zwyczajny strach przed budzącym się z letargu ludem i chyba jeszcze większy przed prawdziwymi intencjami gadów.

Pora skończyć tą bezsensowną zabawę w kotka i myszkę. Durną zabawę w herby rodowe i śmieszne stroje tajnych stowarzyszeń. Wywyższanie się ponad innymi ludźmi i podtrzymywanie manipulacji. Elity same zostały nabite w kakałko i rozmazują brązową maź na całą ludzkość. Przecież ewolucja naszego gatunku jako kolektyw jest o wiele korzystniejsza od stagnacji i patologii, które rodzi ten sztuczny system industrialno-społeczny. Myślę, że jedynie żałosny strach przed stratą władzy i poczuciem własnej elitarności wciąż trzyma nas przed wyswobodzeniem się z jarzma tych zielonych odmieńców, a dalej całego imperium poszerzającego wpływy w naszej galaktyce. Już teraz mogliby nam znacznie ułatwić egzystencję. Wiemy, że kompleks meta-militarny jest w posiadaniu technologii wykorzystującej energię próżni, czyli energię punktu zerowego. Oznacza to, że mogliby już dziś zaimplantować darmową energię w każde gospodarstwo na Ziemi. Chyba pora otwarcie powiedzieć "NIE" tej farsie.

20091113

Kupa a oświecenie, czyli jak ziemianie muszą się wreszcie zesrać porządnie !


Od pewnego czasu nic nie publikuję, ponieważ zatopiłem się w morzu codzienności. Coraz częściej doceniam wolny czas i w prostych czynnościach znajduję ukojenie. Pewien mistrz ZEN powiedział kiedyś: "Przed oświeceniem nosić drewno, po oświeceniu nosić drewno". Jakiś czas temu zrozumiałem tą sentencję. Wyszedłem na spacer, niebo mimo późnej jesieni było nasycone błękitem, a promienie słońca pompowały życie w każde źbło trawy, a nawet kamienie. Podążałem małą ścieżką przy opuszczonych torach. Z daleka widziałem rozciągające się pasmo drzew oznajmujące granicę między cywilizacją, a dobrze znanym mi lasem. Spojrzałem w górę i zobaczyłem na nim postrzępiony wzór chmury. Idealnie wkomponował się w błękit nieba. Nie mogłem oderwać od niego oczu. Kiedyś miałem ciekawą teorię dotyczącą chmur. Kładłem się na świeżej trawie (nie wiem jak wy, ale uwielbiam jej zapach) i wpatrywałem się w najróżniejsze kształty śnieżnych potworów, wolno sunących po nieboskłonie. Co warunkuje ich kształt ? - pomyślałem sobie. Może są to echa życia w całej galaktyce (Wszechświecie ?). Patrzymy na chmury i w rzeczywistości mamy styczność z kalejdoskopem różnorodnych form, istniejących w innych częściach kosmosu. Geometria chmur bazuje na wzorcu galaktycznego życia ? Kto to może wiedzieć... szedłem więc dalej w stronę lasu. Znam go dobrze. Przeżyłem w nim wiele misteriów, zostawiłem sporo śmiechu i jest to moja bezpieczna przystań o każdej porze i każdego dnia. Szedłem wokół wspaniałych drzew przygotowujących się do zimowego snu. Drzew pięknych i całkowicie świadomych naturalnego cyklu przejścia z rozkwitu do leśnego leżakowania. W końcu kto w porównaniu do drzew lepiej zna cykle. Ludzie byli kiedyś bardziej zżyci z naturą, byli skalibrowani z jej kultem, a był to chyba jedyny zdrowy dla ciała i umysłu kult. Później pewni goście zaczęli go personifikować i w ten sposób powstały religie - kajdany dla umysłu i często też ciała. Uważamy siebie za gatunek rozumny, rozwinięty, a daliśmy się zrobić w globalnego balona i ciągle ktoś rżnie nas w dupę i uznajemy to za część naszej rzeczywistości - czyt. normalność.

Stworzyliśmy sztuczny system i sztuczną cywilizację i ktoś chce nam wmówić, że będziemy w tym czymś szczęśliwi. Dostaniemy nagrodę od systemu. Odkąd na stałe odcięliśmy się od natury tracimy szczęście, tracimy pogodę ducha, a to chyba nie jest normalne ? Powstające w nas ciśnienie próbujemy wydalić kosztem innych osób. Szczególnie jeśli widzimy kogoś uśmiechniętego, pogodnego, mającego swoje marzenia - rzygamy na niego swoimi toksynami. Większość ludzi codziennie chodzi do miejsca, którego nienawidzi, tylko po to, aby zebrać pieniężny ekwiwalent, który pozwoli mu funkcjonować w systemie, a w lepszych przypadkach gromadzić materialne zabawki, które dają przecież dozgonne szczęście. Staliśmy się sami dla siebie policją i każdą odmianę traktujemy jak zagrożenie dla matrixa, którego my roboty staramy się za wszelką cenę utrzymać w statusie quo. Czy to nie jest chore ? Obecnie można zaobserować odwrót od religii. Popularność zdobywa religijny ateizm, z którym wielu tak dumnie się obnosi. Ale co to dało ? Zmieniło się coś ? Oczywiście, że nie, bo te osoby często porzucają religię dla bliżej niezidentyfikowanej, nieokreślonej formy kształtującej to co widzimy wokół nas. Religie to kopalnie wiedzy, symboliki i głębszego zrozumienia - wystarczy tylko porzucić dogmatyczne myślenie, ale to przecież nasza domena prawda ? EGO musi mieć stabilny i niezmienny dopływ informacji określający ludzkie poglądy. Reigijny ateizm objawia się najczęściej niedouczeniem, zaprzestaniem jakichkolwiek poszukiwań nas samych. To doskonały przyjaciel systemu. Teraz kiedy odkryłem, że boga nie ma, wszystko jest dziełem przypadku lub nieokreślonej siły, na którą nie mam wpływu - mogę "swobodnie" zatopić się w systemie i wspaniałej nagrodzie jaką dla mnie szykuje.

Jestem marzycielem. Staram się być pogodny i pomagam na pogodę ducha nakierować też innych. Przez ten czas obserwowałem, jak ludzie chchą zabić to w innych. Nawet najbliższe tobie osoby nie mogą często zdzierżyć, że masz marzenia. To przykre, ale oduczamy siebie nawzajem osiągać coś, co gra nam w duszy. Było to dla mnie szczególnie przykre, nie dlatego, że się tym przejmowałem, ale widziałem desperację i tragedię ludzi, którzy to robili. Ja zawsze wiedziałem swoje i dlatego cieszę się z tego co do tej pory przeżyłem. Pozostaje tylko współczuć ludziom, którzy przez ciągłe ciśnienie nie byli w stanie zrealizować swoich marzeń lub po prostu zrobić coś fajnego z przyjaciółmi. Dawno temu wymyśliłem z przyjacielem słowo, które wg mnie idealnie obrazuje wewnętrzne ludzkie ciśnienie, anomalny stan spowodowany problemem systemowym (czyt. pieniądze, bo przecież o to najczęściej chodzi prawda ?). Magicznym słowem jest: KUPA, tak brązowe gremium, które toczy wieluuuuuuuuu mieszkańców tej planety. Kupa siedzi w ludziach i nie chce z nich wyjść lub tłoczona jest non stop w potężnych ilościach. Ludzie oblewają się nazwajem kupą z każdej strony. Jej motorem napędowym jest śmieszna rywalizacja, strach przed opinią innych, perfekcjonizm z dupy (czyli pragnienie nagłego olśnienia wszystkich, kiedy po drodze straciło się mnóstwo czasu na toczenie kupy i nie ma odrobionej pracy domowej) itp. Powiem tak: gówno prawda ! System przeprał nam mózgi, ale prawda pozostaje tylko i wyłącznie JEDNA. Jesteśmy wspaniałymi istotami, o unikalnych zdolnościach i punktach widzenia. Nie jesteśmy ciałem, a czymś o wiele wiele większym. Bierzemy czynnie udział w zabawie zwanej Kreacją i mamy wpływ na nasze życia. To właśnie system i jego architekci próbują zakotwiczyć kupę w każdy zakamarek naszego życia. Byśmy bali się marzyć, szybko sprowadzali innych na ziemię i mówili im: "Hej kolego to jest fajne, ale na pewno nie będziesz tego robił, nie zarobisz tym na życie, włącz się do wyścigu oblanych kupą szczurów i dawaj mocno po kagańcu".

To Ty tworzysz rzeczywistość ! Masz wpływ na każdy jej apsekt dotyczący twojej osoby. System jest ukierunkowany do ciskania kupą z każdej strony i właśnie dlatego ciężko ludziom uwierzyć w twórczą moc własnej percepcji, a głębiej ducha. Kiedyś z tym walczyłem, próbowałem zmieniać ludzi, teraz jedynie przekazuje informację i robię to co lubię. Zrozumiałem ZEN. Zrozumiałem buddyzm. Tu chodzi o uświadomienie sobie prostego faktu: Nie jesteś swoimi myślami. Nie jesteś swoim EGO. Przyleciałeś sobie na jedną z nieksończonych planet, w nieksończonych układach słonecznych, w nieskończonych galaktykach, w nieskończonych gromadach galaktyk, w nieskończonych Wszechświatach, w nieskończonych wymiarach. To krótka wędrówka, jak gra RPG. Wcielasz się w postać, nadajesz jej swoje cechy, ale jedynie takie, na które pozwala specyfika gry. Od tej specyfiki zależna jest późniejsza interakcja w świecie gry. To co zgromadzisz: sukcesy, porażki, książki, wiersze, muzykę itp. ma jedynie służyć zabawie i doświadczeniu - nie zabierasz tego ze sobą - to do niczego nie będzie ci potrzebne, gdyż już się zdarzyło - już wyniosłeś z tego lekcję - to już przeszłość - każdy kolejny dzień jest już przeszłością, do której nie będzie sensu później wracać w celach innych niż sentymentalnych. Nie wyniesiesz z tego już żadnej nauki - aby to uczynić trzeba iść do przodu. Tyle mam do powiedzenia.

20091104

Luźne rozmowy o Bogu - wciel się w Architekta


Wyobraź sobie, że niczym niemowlę zaczynasz funkcjonować. Jako, że jesteś JEDYNY wymiar poznawczy to eksploracja samego siebie i odkrywanie swojego potencjału. Idziemy dalej: w miarę postępującej entropii odkrywasz, że dążysz do nieuchronnej doskonałości, totalnego połączenia. Oznacza to, że jesteś sam dla siebie DOSKONAŁYM, IDEALNYM rodzicem, przyjacielem, nauczycielem. Jeśli pisana jest Ci nieuchronna doskonałość i jako JEDYNY wiesz o tym, to nic dziwnego, że masz dobry humor i podstawowy budulec Kreacji to geometrycznie wpisana błogość, spokój zasiany przez ciekawość. Skrótem: od idealnego dzieciństwa (początki odkrywania doskonałości) po idealną dojrzałość (przekonanie o swojej pełni) i w konsekwencji spokojną starość. To rzecz jasna symbole i metafory, ale one dobrze obrazują omawiany punkt widzenia.

Jeśli jesteś wszystkim, pełnią i doskonałością, to kto lub co innego od doskonałości i pełni mogło Cię stworzyć lub umożliwić Ci zaistnienie ? Logicznie to ujmując: jedynie ABSOLUTNE NIC. Oczywiście rozmawiamy o najgłębszej formie interesującego nas zjawiska. Jeśli tak, to paradoks jest prosty do rozwiązania. Nie ma nic więcej oprócz Ciebie - Jesteś tylko Ty - Boże... w toku odkrywania siebie i swojej doskonałości zacząłeś stawać się wspomnianym doskonałym rodzicem. Pozwalasz na pełną swobodę swoim dzieciom, wiedząc że kiedyś wrócą do DOMU, jądra, centrum i staną przed majestatem, rodzicem, który radośnie oznajmi im, iż ostatnim ogniwem potrzebnym do dopełnienia jesteś Ty sam. Tymczasem mają przed sobą nieskończoność przygód we wszystkich wymiarach zdolnych pokazać im Twoje dzieło (Kreacje lub innymi słowy samego Ciebie) z różnych ujęć.

To tylko ubogi opis, nakreślenie podstaw za pomocą baaardzo ograniczonego, ziemskiego aparatu pojęć dostosowanych do naszych zmysłów. Rozmawiamy w końcu o czymś, co jest z natury nieskończone (a to gwarantuje n=0, czyli nieskończoność zerowa, w której zawiera się n- i n+). Pomyśl o tym w ten sposób: Doskonała wersja Twojego rodzica, opiekuna, darząca Cię najczystszym możliwym uczuciem miłości - stwarza dla swojego dziecka najlepszą możliwą zabawkę - KREACJE, aby dać Ci nieskończoną liczbę zabawy, przygód i zapewnić spokojną przyszłość. Być może z naszej strony wygląda to czasami drastycznie: dogmatyczno-fanatyczne religie, wojny, nienawiść, okrucieństwo itp. ale w końcu szczerze mówiąc to jest jakaś część nas samych - bez poznania negatywu, nigdy do końca nie pojmiemy pozytywu. Stąd też mamy taką możliwość. Dlaczego "Bóg", Ty na to pozwalasz ? Przecież to takie straszne ! Odpowiedź: Bo to tylko jeden (zaledwie początkowy) poziom niekończącej się zabawy odkrywania swojej DOSKONAŁOSCI Smile