20120216

Nie bierz niczego na serio - skorzystaj z okazji jaką daje nam natura

Zauważyłem, że ostatnio u wielu osób nasila się pewien rodzaj konfliktu wewnętrznego, jakby każdy stawał naprzeciw swoim mentalnym koszmarkom pod postacią utożsamiania się z maską wyobrażeń na swój temat. To wygląda jak akceleracja procesu oczyszczenia percepcji i zdania sobie sprawy z rozgrywających się na Ziemi wydarzeń. Nie wiem czy czuje to już większość populacji, czy może określone grupy istot o zgodnych kolektywnych liniach morficznych, które miały być podatne na wyzwolenie (uwolnienie) mechanizmu rozpoznawania iluzji akurat w tym specyficznym czasie. Mniejsza z tym. Wiele osób, które znam przeżywa obecnie coś w rodzaju wewnętrznej walki, występują częste zmiany nastroju, wyrzuty gniewu, poczucie niemocy i inne pochodne reakcje i odczucia pojawiające się w naszej przestrzeni. Jednocześnie jest to okazja do wychwycenia subtelnej mechaniki naszego systemu odbioru informacji. Chodzi o rozpoznanie i infiltrację własnej struktury przekonań, lęków, programów reagowania na określone bodźce... wydrążenie dziury we własnym, ułożonym światopoglądzie i zadanie sobie pytania: Czy jestem naprawdę tym wszystkim o czym myślę, że jestem? Weryfikacja... obserwacja własnej "przestrzeni powietrznej"; pojawia się czysty ładunek myślowy; zakotwicza w naszym umyśle; teraz od nas zależy, jak długo tam będzie i jak wpłynie na nasze zachowanie (reakcje); od nas zależy czy pozwolimy cieszyć się swobodnym przepływem idei, czy potraktujemy jako oręż w walce z samym sobą - wyobrażeniem na temat wszystkiego co widzimy. Wnikliwa obserwacja tego procesu w perspektywie stania "z boku" (np. podczas relaksacji, medytacji, ćwiczeń), pozwoli nabrać czujność i osiągnąć bezbłędny, autonomiczny filtr, który odcedza sztuczne indukcje od czystego aktu przepływu życia. Daje wyczuć się to napięcie, którego przyczyną jest wciąż powtarzająca się historia: wiary w coś, co musi podtrzymywać z uporem system osobowy, jaki ułożyliśmy w toku całego życia. Kłótnia dwóch iskierek nieskończoności, jest kłótnią sztucznych wyobrażeń o nas samych. To polemika dwóch niepowtarzalnych części tego samego rusztowania. Jesteśmy falami jednego oceanu i podświadomie, na najgłębszym poziomie wszyscy o tym wiemy. Czy nasza planeta odbiera z kosmosu energię, która wyzwala sprzyjające warunki do konfrontacji z prawdziwym obrazem życia, takim jaki on po prostu JEST?

Dochodzą do mnie słuchy, że astrofizycy coraz głośniej mówią, że Układ Słoneczny wkroczył w międzygalaktyczny obłok energetyczny, skorelowany z centrum naszej galaktyki. Nikt nie wie jaki wpływ będzie miał tak pokaźny ładunek plazmy o nieznanym działaniu na Ziemię i jej mieszkańców. Jednocześnie wykryto, że Słońce zaczęło emitować nieznane cząstki, które wnikają w ziemską magnetosferę i mają wpływ na zmiany zachowań innych cząsteczek stabilizujących znane nam prawa fizyki. Zatem zdaje się dziać coś, co jest sprzyjającą okazją do uzyskania odpowiedzi na pytanie: czym jestem? Teraz możemy bawić się w spekulacje, ale 2012 rok może okazać się faktycznie rokiem oczyszczenia dla wielu osób, które szczerze spróbują odpowiedzieć sobie na to pytanie.

Co wówczas pozostanie? Przestrzeń niewzruszona przepływem i wydarzaniem się zjawisk. Przestrzeń podtrzymująca te wszystkie miliardy Wszechświatów dziejących się jednocześnie. Dlatego każda spędzona tutaj chwila jest tak niepowtarzalna i unikalna - ona po prostu wydarza się, przytrafia się, pędzi przez nieskończoność, niezależnie od nas. Każdy może ją przyjąć z radością i scalić się z przestrzenią, pozwolić na swobodną manifestacje chwili lub może zasłaniać sobie dostęp do oceanicznej przestrzeni spokoju i ciszy, utkanymi wyobrażeniami i definicjami na temat teraźniejszości. Być może nas tu nigdy nie było. Kiedy oglądam programy dotyczące astronomii i kosmosu, podawane tam skale (np. nasza galaktyka, która może posiadać ponad pół biliona planet), czuje jak ogarnia mnie oszałamiające uczucie głębi fenomenu życia, świadomości i w ogóle wszystkiego co dzieje się wokół. Czy reakcje i aplikacje mentalne oparte na śmiertelnie poważnym traktowaniu naszej roli w oceanie wydarzania się zjawisk od początku istnienia kosmosu, powoli zaczynają same rozpływać się w konfrontacji z tym czym jesteśmy naprawdę?

Może wszystko, czego potrzebuje od ciebie Wszechświat, to uśmiech dziecka podążającego za niekończącą się przygodą odkrywania tajemnic nieskończoności. Życzę wszystkim w 2012 roku owocnego spostrzegania tego czym jesteście, bycie poza myślami, poza emocjami, bodźcami, a jednocześnie razem z akceptacją wszystkiego co wydarza się w naszej przestrzeni. Jak najczęściej się śmiejmy - śmiech to zdrowie...