20120221

Oświecenie - Advaita - Brahman - Nirvana - Prana i Katana :)


Nie ma czegoś takiego jak oświecenie. Szukanie oświecenia oznacza, że przegapiasz esencje w doświadczeniu dnia codziennego. Oświecenie nie istnieje w formie jaką ludzie nadają tej nazwie. Gdyby istniała formuła sprawiająca, że ktoś może poznać całościową naturę wszechrzeczy, zamknąć w jakiekolwiek skończone ramy, to co wieczne, nieskończone, stale rozszerzające i tworzące się, to na dłuższą metę byłoby to nudne. Tak złożony i przekraczający bariery wyobraźni Wszechświat, nie byłby zgodny ze swoją naturą jeśli w którymś momencie osiągalibyśmy poziom, z którego nie moglibyśmy iść dalej. Błąd tkwi tutaj już w samej podstawie: nieskończoność nie może mieć skończonej formy". Zatem jeśli szukasz, dążysz do oświecenia jako stanu wszechwiedzy, zapomnij o tym. Wszystko co trzeba masz przed oczami w każdym momencie, chwili dziejącej się na Ziemi.

Być może ktoś studiujący nauki ZEN po przeczytaniu pierwszego akapitu, w jakiś sposób nawet się oburzy lub będzie bawił się myślami typu "Jak to nie ma oświecenia? Przecież studiuję nauki oświeconych mistrzów". Zatem, aby urozmaicić zabawę śpieszę dodać, że warto czasem wstrzymać osąd zlepka słów i z otwartym umysłem przeczytać do końca.

Tajemnica nieskończoności

Nieskończoność nie jest skończona. Istnienie istnieje od zawsze. Nawet jeśli zbyt abstrakcyjne wydaje się stwierdzenie "istnieje od zawsze", nie ma to znaczenia. Jeśli przed istnieniem był inny rodzaj istnienia, to analogicznie do narodzin dziecka, nasza przygoda rozpoczyna się wraz z zaistnieniem. Jeśli zaistnienie rozciąga się na nieskończoność, opadają zasłony abstrakcji - istnienie jest od zawsze. Jedyne czego potrzeba istnieniu, to nieskończoność. Nieskończoność jest przestrzenią, a istnienie jej wypełnieniem pozwalającym istnieniu bawić się w odkrywanie siebie. To z czego zdają sobie sprawę ludzie uchodzący za oświeconych, to przepływ istnienia przez nieskończoność. To odkrycie, że wszystko co dzieje się i działo do tej pory jest jednym i tym samym, trwającym wiecznym poznawaniu samego/samej siebie przez istnienie kąpiące się w nieskończoności. Zdają sobie sprawę, że mieli to przed oczami, w każdej chwili doświadczenia dnia codziennego. Ten moment rozpoznania jest niezapomniany. Dlatego nie ma czegoś takiego jak oświecenie, nie ma też czegoś takiego jak rozpoznanie natury wydarzania się zjawisk, ale te dwie nazwy zdają się zbliżać do nieopisywalnego. Dlatego są poprawne i błędne w jednym momencie, gdyż esencja wydarzania się zjawisk jest poza tym, przepływa pomiędzy tym i jest cały czas w naszym zasięgu wzroku i czucia.

Często mówi się, że po rozpoznaniu nic się nie zmienia i faktycznie nic się nie zmienia. Aczkolwiek w tym samym momencie wypełnia cię głębia przestrzeni, która wpuszcza i wypuszcza wszystkie zjawiska w jednym momencie. Synchronizuje i cyrkuluje wszystkie Wszechświaty będąc nośnikiem Istnienia. Spontanicznie wyzwala się radość i zrozumienie, że każdy już jest na wygranej pozycji, każdy jest równym współtwórcą i uczestnikiem zabawy i każdy robi to na sobie najlepiej znany sposób. Chwila obecna, moment teraźniejszości jest punktem zero spajającym nieskończoność z istnieniem. Z racji tego, że każdy punkt istnienia jest zakotwiczony w nieskończoności więc zawiera informację o całości, dostrzeżenie tego spoiwa jest rozpoznaniem natury wydarzania się zjawisk. Nie oznacza to zakończenia rozwoju, zastopowaniu przygód w kontinuum lub jakimkolwiek innym miejscu. To, że rozpoznaliśmy i nauczyliśmy mimowolnie świadomie spostrzegać przestrzeń i istnienie, nie powoduje zatrzymania ekspansji Wszechświata, nie powoduje żadnych zmian w nieskończoności. W istocie zaczynamy postrzegać to czym ona i wszystko zawsze było. Jeśli można to do czegoś porównać choć w małostkowym ujęciu porównam to do: wyjścia na zewnątrz, spojrzenia na wszystko łącznie z niebem, gwiazdami, galaktykami i uśmiechnięcie się z powodu patrzenia na siebie samego, na swoje dzieło... ptak siedzący na drzewku obok jest wówczas pełnoprawnym kompanem i współtwórcą tego co się wydarza... ćwir ćwir i JEB go z lasera, a co się będzie panoszyło ptaszysko... tylko JA jestem twórcą tego co się dzieje, wszystko inne jest moim odbiciem w różnych wariacjach hahahahh kiedy to czytasz jak czujesz się z myślą, że jesteś tylko niedoskonałą wersją MNIE, a ja utrzymuje wszystko jednako w kiści HAHA skoro już sobie to wyjaśniliśmy to mogę podać numer konta, na który będę przyjmował dobrowolne darowizny od osób, które dziękują mi, iż umożliwiam im współtworzenie Kreacji wraz ze MNĄ. Im wyższa darowizna, tym mocniej będę myślał o danej swej części dzięki czemu odciśnie bardziej wyraźny ślad na matrycy. Chętnie przyjmuje również kosztowności, samochody, różne zabawki technologiczne itp. Komorowski to do ciebie - przydałby mi się DeLorean z darmowym tankowaniem na kilka lat - czekam. Brzeziński teraz ty - weź już wejdź do tego swojego bunkru z kolegami i nie wychodź stamtąd dopóki ci nie powiem ok? Teraz przesłanie do liderów ONZ i Watykanu - weźcie zorganizujcie jakąś akcję humanitarną na Księżycu i Neptunie, tam was chyba bardziej potrzebują.

PS. Zapewne zastanawiacie się czemu dodałem taką końcówkę, może ona budzić u kogoś szereg myśli, ocen, emocji itp. Nie dbam o to, bo ten szereg będzie oscylował jedynie wokół wyobrażeń. Prawdziwa wolność, to wolność od jakichkolwiek osądów własnych lub wyobrażeń innych ludzi o tobie. Egzotyka istnienia polega na tym, że każdy może być wszystkim. Mogę stworzyć wiele swoich AlterEgo i bawić się nimi poprzez synchron nieskończoności i nie oznacza to, że przywiązuje się do jakiegokolwiek napisanego tutaj słowa. Cały ten blog i jakakolwiek treść napisana przeze mnie w internecie nie istnieje, a jednocześnie czytacie ją. Jednak to co teraz czytacie nie jest moje, właściwie to jest niczyje, a jednocześnie wasze, bo nie ma tego, kto interpretuje ten tekst... istnieją tylko wyobrażenia i wariacje na temat tekstu. Za każdym razem to działa jak lustro :) Życzę wszystkim dystansu do siebie i gruzowania iluzji.