20120207

Czy syntetyczne enteogeny mogą podłączać do archetypów mitologicznych w równym stopniu, co substancje psychodeliczne w stanie naturalnym?


Moim zdaniem zależy od rodzaju przyjmowanego syntetyka, personalnego przygotowania jednostki ładującej coś między synapsy oraz kilku innych szczegółów mających charakter subtelny, a wpływających na doświadczenie np. nawet taka „głupotka”, jak: układ planet i energii w danym dniu. Aczkolwiek odpowiadając na bazową podstawę tego pytania, moja odpowiedź brzmi: jasne, że syntetyczne enteogeny potrafią wzbudzić, przywołać, projektować, wyzwolić, indukować doświadczenia mistyczne o charakterze archetypów mitologicznych. W końcu syntetyki najczęściej mają swoje odpowiedniki w naturze. Do tego każda substancja reaguje z metabolizmem organicznym oraz mózgiem, co za tym idzie automatycznie wychwytuje, podłącza, koreluje, pozycjonuje, wzmacnia, bądź zwyczajnie aktywuje te obszary mózgu, aby umożliwić bardziej swobodny i klarowny dostęp do obrazów, emocji, perceptów nabytych podczas życia jednostki, a dalej również wszystkich transpersonalnych, psychodelicznych przeżyć. Dodając do tego koncepcję, że jesteśmy połączeni umysłem zbiorowym lub świadomość zbiorowa determinuje wiele apsektów naszego życia i postrzegania, można wysnuć następujący wniosek: enteogeniczne syntetyki (np. LSD, czyste DMT w formie kryształków, DPT, meskalina i jej shulginowskie pochodne i inne) uaktywniają, stymulują lub otwierają neurochemiczne sekwencje w mózgu, na co dzień przytłumione lub nieaktywne, które wzmacniają i umożliwiają odbiór poszerzonego pasma informacji, a co za tym idzie świadomości zbiorowej, rdzenia wszelkich archetypów. Ponadto nasza świadomość przecież uczestniczy w akcie psychodelicznym jako obserwator, jest tam również nasze EGO (w mniejszej, większej lub znikomej formie), jest i mózg, zatem doświadczenie zależnie od natężenia, może „zahaczyć” o niemal nieskończoną paletę mentalnych zapisów.

W farmakologii czyste, wyizolowane lub zsyntetyzowane związki działają silniej i pewniej niż ta sama molekuła rozsiana gdzieś np. w całej roślinie. Badania potwierdziły, że czyste DMT lub meskalina to doświadczenie bardzo intensywne, wydające się być poza jakąkolwiek racjonalną kontrolą  - to samo wysokie dawki LSD. Skoro działają silniej, to mogą dostrajać percepcję, rozszerzać świadomość nawet i poza archetypy, zapuszczać nas (obserwatorów psychodelicznego misterium) w abstrakcyjne rejony nieskończoności, gdzie dowiadujemy się np. o historii wysoce wyspecjalizowanych technologicznie elfów stwarzających układy gwiezdne lub całe Wszechświaty z zaznaczeniem, że nasz Wszechświat jest atomem znacznie większego organizmu, który doświadcza niezależnie w świecie gigantów kosmicznych, którzy z taką samą ciekawością, jak my badają przestrzeń kosmiczną na ich planecie i zastanawiają się nad zagadnieniem budowy ich Uniwersum :) Kiedy zabieramy się za psychodeliki trzeba być przygotowanym na takie abstrakcje. Przygotowany i wyćwiczony psychonauta powinien charakteryzować się płynnym EGO i świadomością swojej nieskończonej natury. Wówczas pozycja obserwatora doświadczenia psychodelicznego będzie bezpieczna i ciekawa (coś jak nowoczesny survival), ponieważ nie tworzy się wówczas mentalnych wdruków na bazie takiego doświadczenia, a pozwala mu po prostu być i wydarzać się. Historia zna wiele przypadków postradania zmysłów po przyjęciu zbyt dużej lub częstej dawki psychodelików. Dzieje się tak kiedy logiczny umysł nie nadąża za rozpędzoną świadomością, wyłącza się, indukując nieprzygotowanym osobnikom stan nirvany, wolności, zagubienia, przerażenia lub paniki. W tym intensywnym momencie strach najczęściej powoduje konieczność zakotwiczenia doświadczenia na jakimś racjonalnym, twardym gruncie, ale wówczas intensyfikacja zmysłów osiągnęła taką prędkość, że połączenie z logicznym umysłem zostało zwyczajnie odłączone – i nie ma się czego złapać – to jest prawdziwa symulacja stanów schizofrenicznych i wyzwanie dla wielu psychonautów. Na szczęście w większości przypadków działają naturalne mechanizmy obronne, stąd ilość takich ekstremalnych wypadków jest nieporównywalnie mniejsza niż bezpieczny powrót z psychodelicznej podróży. Jeszcze inne jednostki stan Pustki (ze strony logicznego i racjonalnego rajconalizowania) postrzegają jako wyzwolenie i pojmują sens Advaita lub buddyzmu.

Na koniec dodam, że specyfika każdej przygody z psychodelikami jest tak unikalna i złożona, że ciężko rozpatrywać każdą z osobna w ramach próby tworzenia jakiejś zbiorowej definicji. Każdy człowiek jest również istotą, na którą składa się całe jej życie, wszystkie najdrobniejsze chwile spędzone na tym globie. Dołączmy do tego koncept innych rzeczywistości, wielowymiarowości, światów astralnych, mentalnych, zjawiska reinkarnacji itp., wedle której interakcje między nami mogą mieć rodowód pochodzący z nieskończonej liczby róznych Wszechświatów: kiedyś myślałem o tym w ten sposób… skoro żyjemy sobie we Wszechświecie, którego przybliżony wiek szacuje się na 16-18 mld lat; przeciętne życie ludzkie trwa około 60-70 lat; nasza historia na Ziemi oficjalnie ma zaledwie około 3,8 mld lat (dla pierwszych bezkręgowców) i około 10 mln lat (pierwsze hominidy) oraz  około 2,5 mln lat (najstarsi przedstawiciele rodzaju Homo); przyjmyjąc nowoczesne teorie fizyczne na temat istnienia wieloświatów, światów równoległych, w których nasz Wszechświat jest jednym z nieskończonej liczby Wszechświatów, wchodząc w skład SuperGromad, skupiających miliardy różnych Wszechświatów itd.; wobec tego wszystkiego co my możemy wiedzieć o mechanice i fenomenie powstania świadomości oraz ogólnie życia – rdzeń wszystkiego co znamy może wykraczać poza ogólnie przyjętą teorię BigBang; jeśli świadomość istnieje „od zawsze”, zatem wzorce intearkcji rodzaju ludzkiego mogą być bardzo rozległe i wedle zasad działania karmy ktoś może ją realizować na Ziemi w kontekście jakiegoś zdarzenia na bliźniaczej Ziemi 100 mld lat temu z innego Wszechświata… do tego dodajmy teorię iluzji czasu i otrzymujemy niezły kogiel-mogiel J aczkolwiek twórczy, bo prowokujący ciekawe i odważne wnioski. Zatem psychodelik jest narzędziem wielowarstwowym, złożonym, zależnym od indywidualnych perceptów jednostek takową substancję przyjmujących. Wszystko może się zdarzyć, a ostatecznie wszystko może być jedną tą samą historią. W końcu nauce dobrze znane są przypadki spontanicznych doświadczeń mistycznych wywołanych bez żadnych dodatkowych substancji, doświadczeń psylocybinowych będących niemal identycznymi z tymi ayahuascowymi lub doświadczeń rytualnych z Ayahuascą, które były przez około 4-6 godzin tak intensywne, jak słynne 5-10 minutowe odloty podczas podania pozajelitowego czystej dimetylotryptaminy w formie soli. Ponadto niezliczone prorocze sny, wizje, załamania czasoprzestrzeni, niewyjaśnione fenomeny itp., to wszystko składa się na niesamowitą przygodę, jaką jest ludzkie życie i wszelkie jego aspekty.